Łudziłam się, że to przeze mnie prawdziwa jesień nie przychodzi. Przeze mnie, bo zaczęłam codziennie jeździć na rowerze i październik był o tyle piękny, że tylko raz w ciągu całego miesiąca jechałam w deszczu.
Nie zamierzam narzekać w najbliższych słowach, o to się nie martwcie. Pragnę wyrazić tylko odrobinę rozczarowania, że to mnie i Niebieskiego Pani Pogoda nie darzy na tyle lubością żeby listopad był tak samo piękny jak październik. Jako, że nic nie jest w stanie zniszczyć mojego rowerowego zapału (Chłodne poranki na rowerze zwiększają odporność- KLIK) krzyczę: WYSTARCZY PRZECIEŻ SIĘ ODPOWIEDNIO UBRAĆ i jazda dwukołowym cudem jest nadal przyjemna a radości przynosi tyle samo co pod słońcem Toskanii.
Prezentuję zatem niezbędnik deszczowego rowerzysty.
1. Opaska na głowę. Zdecydowanie praktyczniejsza sprawa niż czapka. Wyjeżdżasz z domu- chłód jest odczuwalny, przejeżdżasz pierwszy odcinek i robi się za gorąco. Błąd! Gdy jest opaska, na uszach czuć nadal ciepełko, a mózg spokojnie paruje górą i nie jest zagrożony przegrzaniem.
2. Rękawiczki. Wiatr i deszcz nie zniszczą dopiero co nakremowanych dłoni superdrogim kremem.
3. Peleryna. Nie taka batmana ani supermena. Ja mam peleryno-płaszcz w sumie, ale liczy się to, że jest długi i wystarczająco szeroki. Warto mieć suche kolana, szczególnie przy perspektywie spędzenia kilku godzin na uczelni.
5. Worek. I tu mogę uczciwie napisać: uczcie się na cudzych błędach! Pewnego deszczowego popołudnia, po skończeniu zajęć zastałam totalnie mokre siodełko. Każdorazowe używanie chusteczek higienicznych do osuszenia jest nieekologiczne, ale i czasochłonne. Worek foliowy czy plastikowy, wielokrotnego użytku to moja propozycja.
![]() |
Piszę to wszystko w dniu, w którym zdecydowałam się pierwszy raz ubrać sukienkę na rower! Da się? Da się! Czuć się kobieco na rowerze. Warto? Warto!
Ponadto! Dziewczyny, jak jesteście w rajstopach to widać wasze mięśnie łydek, piiiijęknie podkreślone i wyrobione przez pedałowanie!
Ubieranie się na rower może mieć nie tylko praktyczny wymiar. Można to zrobić praktycznie, ale też kreatywnie. Można to zrobić tak by wyróżniać się w tłumie i błyszczeć. Rower nie chamuje twojego modowego rozwoju. Wręcz przeciwnie- otwiera nowe ścieżki stylizacji. Ukazuje nowe narzędzia do tworzenia swojego własnego stylu.
P.S. Mężczyźni-rowerzyści, wybaczcie,że was pominęłam. Za to, piesi mężczyźni, wiedzcie teraz, że warto patrzeć na dziewczyny na rowerach. ;))
Zdjęcia uczynił Jakub Dylewski.
Zdjęcia uczynił Jakub Dylewski.
Prześliczne zdjęcia, niesamowite, jesienne światło...:)
OdpowiedzUsuńW Gdańsku niestety od kilku dni to jesienne światło zamieniło się w szarówkę, ale może jeszcze wróci...?
Choć muszę przyznać, ze i zimowe mroźne powietrze po zmierzchu na rowerze jest super:)
Zimowe mroźne powietrze w Gdańsku ma w proficie zdrowy jod. Inaczej się tam u was oddycha, to się czuje :D
Usuń,a przede mną dopiero pierwszy mroźny sezon na rowerze, superhruper!
Ładne zdjęcia i ładny rower, ogólnie zapowiada się ciekawy blog :)
OdpowiedzUsuńPochlebne słowa, a co dziwi to aż z Krakowa! Pozdrowienia dla krakowskich rowerzystów, jeśli dobrze odkryłam. ;)
Usuń